ZGROMADZENIE SŁUŻEBNIC NAJŚWIĘTSZEGO SERCA JEZUSOWEGO
DOM GENERALNY
ul. Garncarska 24
31-115 Kraków
generalat@sercanki.org.pl 
12 422 57 66

PROWINCJA NMP KRÓLOWEJ POLSKI, CZĘSTOCHOWA
ul. Spadzista 15
42-200 Częstochowa
prowincjaczestochowa@sercanki.org.pl 
34 363 36 27

PROWINCJA ŚW. JÓZEFA, RZESZÓW
ul. ks. J. Sondeja 7
35-011 Rzeszów
prowincjasj@sercanki.org.pl 
17 852 07 40

 

 

Środowisko rodzinne
Strony rodzinne Ludwiki Szczęsnej to ziemia płocka, ziemia, z której wyrosło wiele świątobliwych osób, a wśród nich najbardziej znany patron polskiej młodzieży – św. Stanisław Kostka. Ojciec Ludwiki, Antoni Szczęsny (1829–1902), pochodził ze wsi Zielona. Matka, Franciszka ze Skorupskich (1827–1875), urodziła się w Sztoku, malutkiej wiosce należącej do parafii Lubowidz. Pobrali się w roku 1848 i w tym roku urodził się im pierwszy syn, Franciszek. Rodzice Ludwiki przez kilka pierwszych lat mieszkali w Zielonej, gdzie przyszło na świat troje dzieci: Antonina, Marianna i Katarzyna. Początkowo rodzice utrzymywali się z uprawy kawałka ziemi, który jednak opuścili, udając się do wsi Cieszki, gdzie ojciec pracował w gorzelni, a następnie jako ekonom w tamtejszym folwarku. W Cieszkach urodziło się troje młodszych dzieci: Anna, Ludwika – późniejsza m. Klara i Ignacy, który zmarł we wczesnym niemowlęctwie, przeżywszy zaledwie kilkanaście dni.

Ludwika Szczęsna przyszła na świat 18 lipca 1863 roku. Była piątą z kolei, najmłodszą córką. Tydzień po urodzeniu Ludwika została ochrzczona w kościele parafialnym w Lubowidzu. Nie zachował się żaden dokument ani wspomnienie o jej pierwszej Komunii św. i o przyjęciu sakramentu bierzmowania. W ogóle jej lata dziecięce pozostaną dla nas tajemnicą. Pośrednio można jednak wnioskować, że rodzice dbali o zapewnienie dzieciom dobrego wychowania i lepszej przyszłości. Chociaż młodość Ludwiki i jej rodzeństwa przypadła na okres, kiedy szkoły parafialne były zamknięte, to jednak – jak mówi ustny przekaz – rodzice zapewnili dzieciom zdobycie podstawowej nauki, wykorzystując w tym celu sporadyczną obecność we wsi wędrownych nauczycieli. 

Pomiędzy rokiem 1870 a 1873 rodzina Szczęsnych przeprowadziła się na małą kolonię Borczyny. Tam we wrześniu 1875 roku rodzina Szczęsnych straciła matkę. Śmierć tę bardzo dotkliwie przeżyła 12-letnia Ludwika i zapewne wtedy pogłębiło się jej nabożeństwo do Matki Najświętszej, której sanktuarium znajdowało się w niedalekim Żurominie. Łaskami słynący obraz Maryi przyciągał serce pobożnej dziewczynki. Już wcześniej bywała tam z rodzicami, a częściej sama, odkąd zabrakło matki ziemskiej. Więź z Maryją zacieśniła się tym mocniej, że nie układały się jej relacje z młodą, 18-letnią Antoniną, która zajęła w domu miejsce matki zaledwie cztery miesiące po jej śmierci. Gdy Ludwika była dorastającą dziewczyną, młodzieńcy z okolicy ubiegali się o jej rękę. Ojciec przyrzekł ją uczciwemu, zamożnemu człowiekowi. Gdy jednak przedstawił córce swój zamiar, spotkał się z niespodziewanym oporem. Upadłszy mu do nóg, prosiła, by jej nie zmuszał do zamążpójścia, gdyż dawno już postanowiła oddać się na służbę Bogu. Ojciec, widząc w tym jedynie dziewczęcy kaprys, kazał przygotować wyprawę i wyznaczył dzień ślubu. Ludwika, chcąc pozostać wierną powziętemu postanowieniu zachowania dziewictwa, gdy zawiodły nadzieje na zmianę planów ojca, opuściła potajemnie dom, udając się do Mławy. Nastąpiło to około 1880 roku, gdy miała 17 lat. Z okresu mławskiego, trwającego pięć lat, nie jest znany żaden szczegół jej życia. Można tylko przypuszczać, że utrzymywała się z szycia, gdyż była dobrą krawcową. Jak można domniemywać, był to jednak okres pogłębionej refleksji duchowej, skoro zakończył się decyzją pójścia za Chrystusem. 

Wierna wybranym wartościom – na drodze życia zakonnego
Mława, w której przebywała Ludwika Szczęsna, była objęta apostolskim oddziaływaniem bł. Honorata Koźmińskiego i jego ukrytych zgromadzeń, opartych na regule św. Franciszka z Asyżu, których członkinie, żyjąc według rad ewangelicznych, a zewnętrznie niczym nie wyróżniając się od ludzi świeckich, mogły tym skuteczniej apostołować. Jednym spośród licznych zgromadzeń honorackich były Sługi Jezusa, założone w Warszawie w 1884 roku. Ich zadaniem apostolskim była praca wśród służących. W drugiej połowie sierpnia 1885 roku Ludwika Szczęsna, uczestnicząc w rekolekcjach prowadzonych dla dziewcząt przez o. Honorata w Zakroczymiu, zetknęła się z m. Eleonorą Motylowską, przełożoną Zgromadzenia Sług Jezusa i bez wahania zdecydowała się do niego wstąpić. Po trzydziestu latach m. Motylowską tak mówiła o tym spotkaniu i decyzji młodej Ludwiki:
„W tym czasie przyjechała na rekolekcje z Mławy biedna panienka zajmująca się szyciem – Ludwika Szczęsna. O. Honorat po skończonych rekolekcjach skierował ją do mnie. Z całą prostotą oświadczyła pragnienie służenia Bogu, wszystkie fraszki światowe służące do próżności spaliła i okazała gotowość pojechania ze mną nawet nie dopytując, gdzie ją zawiozę. Podobała mi się niezmiernie jej szczerość, męstwo w zerwaniu ze światem i oddanie się Bogu; zabrałam ją ze sobą, choć nie miałam pojęcia, gdzie ją umieszczę”.

Dnia 8 grudnia 1886 roku Ludwika rozpoczęła nowicjat. Odbywała go w Warszawie, pracując w zakładzie krawieckim, który służył równocześnie za miejsce spotkań z dziewczętami. Już wtedy dała się poznać od najlepszej strony. „Była nadzwyczajnie posłuszna relacjonowała później jej współsiostra – s. Alojza Rostkowska – miała dużo prostoty i pogody. Była cicha, pełna miłości dla wszystkich. Te cnoty i zalety zewnętrzne czyniły z niej bardzo miłą i ujmującą siostrę oraz bardzo dobrze wpływającą na służące”. Po roku nowicjatu Ludwika, która w tym czasie przybrała nowe imię – s. Honorata, złożyła tzw. obietnicę wierności, a po następnych dwu latach, 8 grudnia 1889 roku – pierwszą profesję.

W październiku 1889 roku, jeszcze podczas nowicjatu, przełożeni Sług Jezusa powierzyli Ludwice obowiązki przełożonej w nowo otwartej placówce w Lublinie, gdzie prowadzono oficjalną pracownię krawiecką i zakonspirowane apostolstwo wśród służących. Pod koniec 1892 roku o tej działalności dowiedziała się policja carska, która przeprowadziła rewizję w mieszkaniu i pracowni Ludwiki – s. Honoraty. Dzięki Opatrzności Bożej nie znaleziono egzemplarza Ustawy zgromadzenia, ale jako podejrzanej kazano jej w ciągu trzech dni wyjechać do Mławy, skąd po otrzymaniu paszportu wróciła do Warszawy. Przełożeni byli bardzo zaniepokojeni wydarzeniem w Lublinie i obawiali się wykrycia zgromadzeń zakonnych o. Honorata. Dla ostrożności Ludwika niemal każdą noc spędzała w innym miejscu.

W tym samym czasie w Krakowie rozpoczęło swą działalność Bractwo Najświętszej Maryi Panny Królowej Korony Polskiej, założone w 1891 roku z inicjatywy ks. Józefa Sebastiana Pelczara. Jednym z zadań tegoż bractwa była praca nad podniesieniem stanu służących i robotnic pod względem moralnym i materialnym. W tym celu prowadziło od listopada 1892 roku przytulisko, gdzie służące, pozbawione chwilowo pracy lub przychodzące wprost ze wsi, mogły znaleźć bezpłatne mieszkanie, a zarazem duchową i moralną opiekę oraz odpowiednią naukę. Ponieważ wkrótce okazało się, że byłoby o wiele korzystniej dla dziewcząt, gdyby zarząd takiego zakładu spoczywał w rękach osoby Bogu poświęconej, dlatego ks. Pelczar, „podstarszy” Bractwa, dowiedziawszy się, że w Warszawie istnieje Zgromadzenie Sług Jezusa, pełniące podobne zadanie, zwrócił się do o. Honorata Koźmińskiego o przysłanie choć jednej siostry do przytuliska w Krakowie.

Przychylając się do prośby ks. Pelczara, przełożeni Sług Jezusa zdecydowali posłać tam s. Honoratę – Ludwikę Szczęsną, śledzoną w Warszawie przez policję carską. Po przybyciu do Krakowa w maju 1893 roku, Ludwika oddała się z całą gorliwością i miłością obowiązkom ochmistrzyni przytuliska. Gdy okazała się potrzeba zwiększenia liczby sióstr, dojechały jeszcze dwie: s. Faustyna Rostkowska, nowicjuszka, oraz Anna Wiktoria Deleżek, postulantka.

Ks. J.S. Pelczar interesował się sprawami przytuliska i z uznaniem oceniał pracujące w nim siostry Sługi Jezusa. Jego wrażliwość na los drugiego człowieka skłoniła go do objęcia opieką chorych i kobiety pracujące w fabrykach. Zaczęła w nim kiełkować myśl o poszerzeniu zadań sióstr i o przywdzianiu habitów przez siostry krakowskie – zważywszy, że inna była sytuacja polityczna w Krakowie niż w Warszawie. W swojej autobiografii zanotował: „Pod koniec roku 1893 przekonałem się, że będzie najlepiej, jeżeli w Galicji powstanie nowe zgromadzenie zakonne, które by się opiekowało sługami i pielęgnowało chorych po domach, bo tej pracy nie podejmowały dotąd zakonnice. W tej myśli ułożyłem Ustawy, uzyskałem pozwolenie kardynała Dunajewskiego, kupiłem za własne i pożyczone pieniądze dom i napisałem do o. Honorata, by formujące się Zgromadzenie Służebnic Serca Jezusowego (bo taką nazwę mu dałem) połączyć ze Zgromadzeniem tajnym Sług Jezusa w Królestwie”. O wiele dokładniej sprawy te przedstawił w korespondencji do przełożonych Sług Jezusa. Ojciec Honorat aprobował zamiary ks. Pelczara. Szczegółowe rozpatrywanie tych projektów i próby zastosowania ich w praktyce dowiodły jednak, że takie połączenie nie było wówczas możliwe.

Gdy po dłuższych obustronnych wyjaśnieniach przełożona Sług Jezusa przyjechała 27 marca 1894 roku do Krakowa, nastąpiło ostateczne rozstrzygnięcie. Anna Wiktoria Deleżek odjechała z m. Motylowską do Warszawy, pozostałe dwie siostry: Ludwika Szczęsna oraz Faustyna Rostkowska opowiedziały się za pozostaniem w Krakowie i kontynuowaniem zadań zarysowanych przez ks. Pelczara. Decyzja ta nie była spontaniczną reakcją, lecz owocem długich modlitewnych przemyśleń. Podjęciu takiej decyzji towarzyszyło dotkliwe cierpienie, gdyż Ludwika bardzo kochała Zgromadzenie Sług Jezusa i jego przełożoną, dla której zawsze żywiła serdeczną wdzięczność za pracę nad jej duszą. Jednakże przed prześladowaniem ze strony carskiej policji czuła lęk, a w możliwości prowadzenia jawnego życia zakonnego w Krakowie i niesienia pomocy nie tylko służącym, ale i robotnicom fabrycznym oraz chorym w domach, widziała skierowane do niej wezwanie Boże – dlatego postanowiła pozostać. 

Współzałożycielka Zgromadzenia Służebnic Najśw. Serca Jezusowego
P o wyjeździe m. E. Motylowskiej z Krakowa ks. J.S. Pelczar wyjaśniał Ustawy mającego powstać zgromadzenia dwunastu kandydatkom, które prosiły o przyjęcie. Pierwszymi wśród nich były Ludwika Szczęsna i Faustyna Rostkowska.

Formalne założenie zgromadzenia nastąpiło 15 kwietnia 1894 roku, w przypadające na ten dzień wspomnienie liturgiczne Opieki św. Józefa. Ks. Pelczar przyjął wówczas kandydatki. W imieniu wszystkich s. Ludwika odczytała akt ofiarowania się Najświętszemu Sercu Jezusowemu; ją też mianował założyciel przełożoną zgromadzenia na trzy lata. Czas od kwietnia do końca czerwca 1894 roku był okresem dokładniejszego zapoznawania się z Ustawami i pracami zgromadzenia, a także z zasadami życia wewnętrznego i zakonnego. Habit Służebnicy Najświętszego Serca Jezusowego wraz z imieniem zakonnym Klara otrzymała Ludwika 2 lipca 1894 roku. Założyciel zgromadzenia – jej spowiednik i kierownik duchowy – znający dobrze potrzeby jej duszy oraz jej miłość ku Maryi, wygłosił wówczas naukę na temat: Matka Najświętsza najdoskonalszą zakonnicą. Przykład Maryi będzie nadawał szczególny wymiar zakonnemu powołaniu s. Klary. Grono pierwszych sercanek powiększało się – 8 lipca 1894 roku, kiedy sześć następnych postulantek rozpoczęło nowicjat, jeszcze inne we wrześniu i grudniu.

Siostra Klara – sama będąc nowicjuszką – była równocześnie mistrzynią dla swoich współsióstr. Świadomość, że od jej osobistej dojrzałości i pracy nad innymi zależy duch zgromadzenia teraz i w następnych pokoleniach, pobudzała ją do coraz większych wysiłków i ofiar. Praca formacyjna odbywała się w bardzo trudnych warunkach. Nowicjuszki nie mogły w ciszy klasztornej przygotowywać się do życia zakonnego, gdyż całe ówczesne zgromadzenie odbywało nowicjat i równocześnie pełniło swe posłannictwo wśród służących, robotnic i chorych. Nadto, aby lepiej służyć chorym, siostry chodziły do krakowskiej kliniki uniwersyteckiej na wykłady; a z nimi także s. Klara – można zatem powiedzieć, że ten pierwszy nowicjat miał charakter praktycznej szkoły miłości bliźniego. Przed s. Klarą stało bardzo ważne zadanie duchowego formowania nowicjuszek na służebnice Serca Bożego. Pełniła tu rolę duchowego transformatora, który przetwarzał wskazania św. J.S. Pelczara jako założyciela na praktykę życia zakonnego, skoncentrowanego na tajemnicy Najświętszego Serca Jezusowego. Wrażliwa na łaskę i wolę Bożą nie wahała się przedstawiać mu także swoich doświadczeń i sugestii.

W jakim trudzie dokonywało się to duchowe budowanie zgromadzenia, napisała po latach s. Alojza Rostkowska, wierna towarzyszka s. Klary:
„Dzisiaj, gdy to piszę po pięćdziesięciu latach, widzi się jasno wolę Bożą, ale wówczas majaczyło nam tylko coś jakby przez mgłę. Trzeba było dobrze trzymać w ręce to nasze życie, trzeba było właściwie nim kierować, by było tym, czegośmy się spodziewały, nowym zakonem, nowym rodzajem życia, które miało uszczęśliwić nas i wszystkie te siostry, które miały przyjść po nas. Siostra Ludwika miała doświadczenie, cnotę wytrwałości, cierpliwości, doskonałego posłuszeństwa Bogu i Księdzu Kanonikowi. Ślepo szła nasza Matka za Wodzem Niebieskim i ziemskim. Tylko na najlepsze drogi – bo do Ojczyzny wiecznej – prowadzili nas obaj Wodzowie. Niebieski – swoją miłością i wolą, ziemski – nauką i regułą przejętą od Niebieskiego” (Życiorys M. Klary Ludwiki Szczęsnej).

Profesję zakonną w Zgromadzeniu Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego złożyła s. Klara 2 lipca 1895 roku. Były to śluby wieczyste. Inne nowicjuszki 10 lipca tegoż roku złożyły profesję czasową, na jeden rok. Siostra Klara była mistrzynią nowicjuszek przez kilka pierwszych lat po założeniu zgromadzenia, natomiast przełożoną przez 22 lata swego sercańskiego życia.

„Za jej przełożeństwa – pisał do Konsystorza krakowskiego ks. Jan Krupiński, komisarz biskupi w 1903 roku – Zgromadzenie rozwijało się pomyślnie i wyrabiało duchowo. Spełniało gorliwie i z pożytkiem prace swe zakonne, wzrastała liczba sióstr”.

Gdy w 1907 roku obradowała pierwsza kapituła generalna zgromadzenia, s. Klarę wybrano jednogłośnie na przełożoną generalną. Na drugiej kapitule, w 1913 roku, siostry wybrały ją ponownie. Tej drugiej kadencji m. Klara nie dokończyła, gdyż zmarła 7 lutego 1916 roku. Jej ciało spoczęło w grobowcu zgromadzenia na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.

Jako przełożona s. Klara bardzo często wizytowała sercańskie placówki i przeprowadzała rozmowy z siostrami, które ciągle borykały się z wielorakimi trudnościami. Jej radością były nowe powołania i powstające placówki, a przy nich dzieła posługi. Na parę tygodni przed śmiercią matki Klary, 156 sióstr pracowało poza domem macierzystym w 15 placówkach stałych oraz w 4 lazaretach wojskowych. Dzięki jej wielkiej dyspozycyjności wobec potrzeb Kościoła, społeczeństwa i sugestii założyciela, zakres pracy sióstr mógł ulegać ciągłemu poszerzaniu. Do początkowej opieki nad służącymi, robotnicami i chorymi przebywającymi w domach prywatnych, doszło pielęgnowanie chorych w szpitalach, prowadzenie ochronek dla dzieci, kursów kroju i szycia, szkół gospodarczych dla dziewcząt oraz katechizacja w tych wsiach, do których nie mogli dotrzeć kapłani. Szczególny rozdział w dziejach zgromadzenia stanowi zaangażowanie sióstr do pielęgnowania chorych i rannych żołnierzy w szpitalach polowych podczas pierwszej wojny światowej. Ta różnorodność prac apostolskich i charytatywnych zgromadzenia wymagała od m. Klary wnikliwego dobierania sióstr pod względem przygotowania zawodowego, poziomu intelektualnego i postawy duchowej. Podczas życia Matki i z jej aktywnym udziałem dokonały się w rodzinie sercańskiej wielkie akty natury prawnej. Najważniejsze z nich to: aprobata papieska zgromadzenia i zatwierdzenie jego Konstytucji w 1912 roku, a wcześniej dekret pochwalny dla zgromadzenia z 1909 roku.