Dnia 2 czerwca 1991 r. Jan Paweł II dokonał w Rzeszowie beatyfikacji bpa Józefa Sebastiana Pelczara podczas IV pielgrzymki do Polski.
O beatyfikacji Ojca Założyciela mówi s. Sebastiana Choroś, SŁNSJ:
Dla nas, Sióstr Sercanek beatyfikacja Ojca Założyciela była wydarzeniem oczekiwanym od wielu lat. Siostry, które osobiście znały bpa Pelczara dały o nim świadectwo przekazując je następnym pokoleniom sióstr. Beatyfikacja potwierdziła jego świętość. Zyskałyśmy orędownika u Boga, który jest dla nas kimś bliskim, bo duchowym ojcem i przewodnikiem na naszej sercańskiej drodze.
Owocem beatyfikacji był wzrost wiary i pobożności wśród wiernych, którzy prosili o jego wstawiennictwo oraz dziękowali za otrzymane łaski. Jedno z tych podziękowań dotyczyło otrzymanego cudu, który potem posłużył do kanonizacji bpa Pelczara. Po beatyfikacji powstało wiele prac naukowych na jego temat. Obrano go także patronem diecezji rzeszowskiej, powiatu korczyńskiego, wielu instytucji, parafii oraz placówek oświatowych na terenie Polski, a także na innych kontynentach. Liczne parafie i osoby indywidualne nadal proszą o jego relikwie.
Bł. J. S. Pelczar był bardzo aktywnym pasterzem, a jednocześnie człowiekiem kontemplacji. Świadkowie jego życia zaświadczają, że pomimo pracy naukowej na UJ oraz trosk pasterskich – był wierny modlitwie. Taki styl wymagał ogromnej samodyscypliny. Już jako kleryk i młody kapłan świadomie i konsekwentnie dążył do świętości. Biskup Pelczar był postrzegany jako pasterz wielkiego formatu, zatroskany o Kościół i losy Ojczyzny. Dla naszego pokolenia początku XXI wieku nadal aktualne jest jego przesłanie zawarte w dziele pt. Życie duchowe: Żaden stan lub wiek nie jest przeszkodą do życia doskonałego. Bóg bowiem nie ma względu na rzeczy zewnętrzne, ale na duszę, a żąda tylko tyle, ile dać możemy.
Homilia w czasie Mszy św. beatyfikacyjnej
Jan Paweł II
Rzeszów, 2 czerwca 1991 r.
1. "Nie każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie!», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca" (Mt 7,21).
W dzisiejszym uroczystym dniu Kościół przemyski, a w szczególności miasto Rzeszów staje wobec tajemnicy królestwa niebieskiego - tego królestwa, jakie Syn Boży, Jezus Chrystus, przekazał swoim apostołom i uczniom. Kościół, który pielgrzymuje poprzez tę podkarpacką ziemię, żyje nadzieją królestwa niebieskiego. W dniu dzisiejszym zaś raduje się w sposób szczególny, gdy wyniesienie na ołtarze błogosławionego Józefa Sebastiana odnawia i umacnia we wszystkich tę nadzieję.
Oto człowiek, który "spełniał wolę Boga" - nie tylko mówił: "Panie, Panie", ale spełniał wolę Ojca, tak jak tę wolę objawił nam Jezus Chrystus. Jak ukazał ją swoim własnym życiem i swą Ewangelią.
2. Ten człowiek - błogosławiony Józef Sebastian Pelczar - był waszym biskupem. A wcześniej jeszcze był synem tej ziemi. Tu się urodził. Tu, w swej korczyńskiej rodzinie i parafii, usłyszał głos powołania do kapłaństwa. Jako kapłan przeszedł przez studia w Rzymie, a potem przez Uniwersytet Jagielloński w Krakowie, był także rektorem tej czcigodnej uczelni - aby wrócić do was. Był waszym przemyskim biskupem w okresie przed I wojną światową i podczas tej wojny, która tutaj pozostawiła także swe ślady. I po wojnie w Polsce znów niepodległej od 1918 r. aż do śmierci w 1924.
3. Jednakże pielgrzymowanie człowieka, który nie tylko mówi: "Panie, Panie", ale który czyni wolę Ojca, prowadzi dalej niż na katedrę profesorską, dalej niż na tron biskupi - prowadzi do tego "królestwa niebieskiego", które Chrystus, Syn Ojca, ukazał nam jako cel ziemskiego pielgrzymowania. Cel ostateczny, w którym wypełnia się do końca powołanie ludzkiej osoby, stworzonej na obraz i podobieństwo Boga samego.
Jakże wielka jest moja radość, że mogę w dniu dzisiejszym, odwiedzając diecezję przemyską, ogłosić sługę Bożego Józefa Sebastiana Pelczara, syna tej ziemi i biskupa w Przemyślu - błogosławionym.
4. Ten uroczysty akt ma doniosłą wymowę dla nas wszystkich.
Święci i błogosławieni stanowią żywy argument na rzecz tej drogi, która wiedzie do królestwa niebieskiego. Są to ludzie - tacy jak każdy z nas - którzy tą drogą szli w ciągu swego ziemskiego życia i którzy doszli. Ludzie, którzy życie swoje budowali na skale, na opoce, jak to głosi psalm dzisiejszej liturgii: na skale, a nie na lotnym piasku (por. Ps 31[30],3-4). Co jest tą skałą? Jest nią wola Ojca, która wyraża się w Starym i Nowym Przymierzu. Wyraża się w przykazaniach Dekalogu. Wyraża się w całej Ewangelii, zwłaszcza w Kazaniu na górze, w ośmiu błogosławieństwach.
Święci i błogosławieni to chrześcijanie w najpełniejszym tego słowa znaczeniu. Chrześcijanami nazywamy się my wszyscy, którzy jesteśmy ochrzczeni i wierzymy w Chrystusa Pana. Już w samej tej nazwie zawarte jest wzywanie Imienia Pańskiego. Drugie przykazanie Boże powiada: "Nie będziesz brał Imienia Pana Boga twego nadaremno". Zatem jeśli jesteś chrześcijaninem, niech to nie będzie wzywanie Imienia Pańskiego nadaremno. Bądź chrześcijaninem naprawdę, nie tylko z nazwy, nie bądź chrześcijaninem byle jakim. "Nie każdy, który Mi mówi: «Panie, Panie!» (...), lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca".
Spójrzmy na drugie przykazanie Boże od strony jeszcze bardziej pozytywnej: "Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi - mówi do nas Chrystus Pan - aby widzieli wasze dobre czyny i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie" (Mt 5,16).
Oto mocny zrąb, na którym człowiek roztropny wznosi dom całego swego życia. O takim domu mówi Chrystus: "Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony" (Mt 7,25).
Jednakże "skała" - to nie tylko słowo Boże, nie tylko Dekalog czy Kazanie na górze, przykazania czy błogosławieństwa. "Skała" - to nade wszystko Chrystus sam. Józef Sebastian Pelczar budował dom swego ziemskiego życia i powołania nade wszystko na Chrystusie. Na Nim samym, w Nim bowiem objawiła się do końca sprawiedliwość Boża, o której Apostoł mówi, że chociaż jest "poświadczona przez Prawo i Proroków" (Rz 3,21), to jednak od tego Prawa jest "niezależna" (tamże).
Tą Bożą sprawiedliwością, która usprawiedliwia człowieka przed Bogiem, która w oczach Boga czyni człowieka ostatecznie "sprawiedliwym" - jest Chrystus sam. Człowiek buduje dom swego życia ziemskiego na Nim: buduje na Odkupieniu, które jest w Chrystusie, buduje na krzyżu, w którym przez swoją śmierć odkupieńczą Chrystus zgładził grzechy całego świata własną Krwią: śmierć grzechu zniszczył swoją własną śmiercią. Buduje więc człowiek ów "dom królestwa niebieskiego" w swym ziemskim bytowaniu przez wiarę.
Tak właśnie budował Józef Sebastian. I dlatego dom jego życia ziemskiego ostał się wśród wszystkich burz i doświadczeń. Dojrzał do tej chwały, jaką człowiek-stworzenie może odnaleźć tylko w żywym Bogu. To właśnie jest owa pełnia, do której wszyscy zostaliśmy wezwani w Jezusie Chrystusie.
5. Diecezja przemyska ma swoją długą historię. Z górą sześć wieków. Dzisiejsze święto jest jakby zwieńczeniem tej długiej historii. Jest zwieńczeniem, ponieważ Kościół, jako Lud Boga żywego, odkupiony za cenę Krwi Chrystusa - jest cały wezwany do świętości. Uczestnictwo w świętości Boga samego jest powołaniem wszystkich, każdego i każdej! To powołanie stało się udziałem biskupa Józefa Sebastiana, ale są obok niego także i inni słudzy Boży z ostatnich czasów, którzy wyróżnili się szczególną świętością życia. Wymieńmy choćby błogosławionego Rafała Kalinowskiego, który będzie wnet kanonizowany w Rzymie, a także zakonnicę Bolesławę Lament czy franciszkanina Rafała Chylińskiego, których będę miał szczęście wynieść do chwały ołtarzy w czasie obecnej pielgrzymki do Ojczyzny.
Wymieńmy też synów i córki związanych z ziemią rzeszowską: ks. Jana Balickiego, Bronisława Markiewicza, Leonię Nastałównę, Kolumbę Białecką, Wenantego Katarzyńca, Augusta Czartoryskiego. Wymieńmy jeszcze siostrę Faustynę Kowalską, Anielę Salawę, Stanisławę Leszczyńską z Łodzi, ojca Jana Beyzyma, Jerzego Ciesielskiego, arcybiskupa Antoniego Nowowiejskiego, biskupa Szczęsnego Felińskiego, arcybiskupa Józefa Bilczewskiego, Zygmunta Łozińskiego, Władysława Korniłowicza, Wincentego Frelichowskiego. To tylko niektórzy spośród tych, którzy czekają na uroczyste potwierdzenie ich świętości przez Kościół, a przecież każdy znał i myśli teraz o kimś bliskim, który heroicznie realizował swoje chrześcijańskie powołanie. A w wiekach minionych - w owych sześciu stuleciach dziejów - z pewnością niemało było wśród Ludu Bożego waszej diecezji osób, które szły tą samą drogą i budowały swój dom na skale wiary, spełniając wolę Bożą, którą jest uświęcenie człowieka.
Tych wszystkich synów i córki prastarego Kościoła przemyskiego mamy dzisiaj w żywej pamięci - na zachód i na wschód od Sanu, wzdłuż górskich łańcuchów Bieszczad ku południowi, wzdłuż rzecznych dolin w stronę Wisły ku północy. Za nich wszystkich dziękujemy Bogu.
6. Czcigodny, drogi biskupie Ignacy, drogi bracie w apostolskim posługiwaniu! Wiem dobrze, i wszyscy to wiedzą w Polsce (a także poza jej granicami), że odkąd objąłeś pasterzowanie tego Kościoła, cała twoja żarliwa działalność skupiła się na owym "domu", który uczeń Chrystusa ma budować na skale. Prawdziwie "gorliwość domu Bożego" cię pożerała. Nie szczędziłeś żadnych trudów, nie znałeś przeszkód, gdy chodziło o mnożenie miejsc kultu i ognisk życia Bożego na rozległym terenie twej diecezji. Wiedziałeś, że "Kościół widzialny" - dom parafialnej rodziny - jest świadectwem i zarazem wezwaniem do budowania życia ludzkiego na tej skale, którą jest Chrystus.
Sam miałem sposobność podziwiać z bliska twą biskupią działalność. Nieraz zresztą byłem tu zapraszany z Krakowa, jak choćby przy poświęceniu monumentalnej świątyni w Stalowej Woli. Pragnę dzisiaj, przy sposobności tych odwiedzin i beatyfikacji twego poprzednika na przemyskiej stolicy biskupiej, odnowić te więzy szczególne, jakie łączyły mnie z tą ziemią, z jej bogatą przyrodą, z jej gorliwym prezbiterium i społeczeństwem.
Wiele jest miejsc na waszej ziemi, które stale noszę w pamięci i w sercu, do których powracam w modlitwie. Pragnę, aby to wszystko znalazło nowy jeszcze wyraz w dzisiejszych papieskich odwiedzinach.
Drogi biskupie Ignacy! Na przestrzeni lat twego posługiwania stałeś się wobec Kościoła i społeczeństwa walczącego o swe suwerenne prawa rzecznikiem, świadkiem i autorytetem.
Ufam, że i teraz - w nowej sytuacji - to twoje świadectwo jest nieodzowne. Dziś trzeba nowej wiary i nowej nadziei, i nowej miłości. Trzeba odnawiać świadomość prawa Bożego i odkupienia w Chrystusie. Pragnę równocześnie pozdrowić wszystkich księży biskupów pomocniczych z Przemyśla: poczynając od wspomnienia śp. biskupa Stanisława, którego dobrze pamiętam, pozdrawiam dwóch biskupów, którzy jeszcze byli moimi kolegami w Episkopacie Polski, i tych nowych, którzy potem przybyli, bo diecezja wielka i potrzebuje też wielkiej pracy biskupiej. Szczęść Boże wszystkim.
Tak, drodzy bracia i siostry, trzeba odnawiać świadomość prawa Bożego i odkupienia w Chrystusie, trzeba wołać tak, jak dzisiejsza liturgia: "Naucz nas, Boże, chodzić Twoimi ścieżkami. Prowadź nas w prawdzie" (por. Ps 25[24],4-5).
Aby dom naszego życia - osób, rodzin, narodu i społeczeństwa - pozostawał "utwierdzony na skale" (por. Mt 7,25).
Aby nie wznosić go na lotnym piasku - lecz na skale. Na skale Bożych przykazań, na skale Ewangelii. Na skale, którą jest Chrystus.
"Wczoraj i dzisiaj, ten sam także i na wieki" (Hbr 13,8).
Przemówienie wygłoszone w czasie nawiedzenia katedry
Jan Paweł II
Przemyśl, 2 czerwca 1991 r.
1. "Każdy (...) arcykapłan z ludzi wzięty, dla ludzi bywa ustanawiany w sprawach odnoszących się do Boga" (Hbr 5,1).
Przychodzą na myśl - niejako samorzutnie - te słowa z Listu Apostoła, gdy znajdujemy się przy grobie błogosławionego Józefa Sebastiana Pelczara. Słowa te odnoszą się do każdego kapłana. W sposób szczególny odnoszą się one do tego kapłana, którego Kościół od dzisiaj czci jako błogosławionego.
Czyż stając przy jego grobowcu, nie jesteśmy świadkami owej przedziwnej drogi, jaką sam Bóg prowadzi człowieka, biorąc go jako kapłana z pośrodka swego ludu, aby z kolei oddać go temu ludowi? Bywa, że jest to Lud Boży w krajach odległych, na misjach, zawsze jednak i wszędzie jest to ten sam lud, odkupiony Krwią Baranka bez skazy. W wypadku Józefa Sebastiana był to lud jego własny - ten, spośród którego został kiedyś wzięty i powołany. Do niego powrócił jako biskup, jako "kapłan wielki, który za dni swoich spodobał się Bogu".
I stał się tutaj w Przemyślu świadkiem tej miłości, ojcowskiej i odkupieńczej, jaką Bóg miłuje ten swój lud tu, na jego rodzimej ziemi. Parafię w Korczynie, gdzie Józef Sebastian przyszedł na świat i został wcielony przez chrzest w tajemnicę Chrystusowej śmierci i zmartwychwstania, łączą z biskupstwem w Przemyślu wielowiekowe więzy. Zaprawdę, pozwolił Bóg naszemu błogosławionemu "wrosnąć w swój własny lud" - wrosnąć całym życiem, stając się dla swych rodaków i ziomków "sługą Chrystusa i szafarzem Bożych tajemnic" (por. 1 Kor 4,1).
My wszyscy, którzy tu jesteśmy zgromadzeni, chcemy podziękować Trójcy Przenajświętszej za dar tego kapłana i biskupa: za jego całą życiową drogę w Duchu Świętym, za tę drogę, która kiedyś przywiodła go do ołtarza jako sługę Eucharystii - a dziś pozwala nam czcić go na ołtarzach przemyskiego Kościoła.
Zaprawdę: błogosławiony Bóg w świętych swoich - i święty we wszystkich swoich dobrodziejstwach (por. Ps 145[144],13.17).
2. Bardzo pragnąłem być w dniu dzisiejszym w przemyskiej katedrze, przy grobie błogosławionego waszego biskupa, i wypowiedzieć te słowa uwielbienia dla przedziwnej Bożej Opatrzności. Ona to wyprowadziła spośród was, drodzy synowie i córki tej prastarej ziemi, kapłana i apostoła swoich czasów. Był bowiem Józef Sebastian oddany całą duszą "wszelkiej apostolskiej posłudze". Tej posłudze służyły wielorakie zadania, jakie podejmował, studia, jakim się poświęcał, prace, jakie z wielkim pożytkiem publikował. A publikacje jego dotyczyły różnych istotnych spraw w życiu tego społeczeństwa, spośród którego "został wzięty" przez Boga. W znacznej mierze dotyczyły one życia kapłanów, a zwłaszcza życia wewnętrznego kapłanów. Jego Zasady życia wewnętrznego jeszcze dziś są czytane w seminariach duchownych i nowicjatach. Posługa słowa pisanego szła w parze z jego pracą na katedrze teologii pastoralnej Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie także sprawował godność rektora w latach 1882 - 1883.
A gdy z katedry uniwersyteckiej i z grona czcigodnej kapituły katedralnej na Wawelu został wezwany na stolicę biskupią w Przemyślu, jego apostolska posługa znalazła nowy wymiar, któremu poświęcił się bez reszty.
Jesteśmy tutaj zgromadzeni w obecności czcigodnego następcy biskupa Józefa Sebastiana, jego biskupich współpracowników, wielu gości reprezentujących Episkopat Polski z księdzem kardynałem prymasem na czele, z naszym dostojnym gościem, kard. Lubaczewskim, metropolitą i arcybiskupem większym Lwowa, ażeby wspólnie z kapłanami, rodzinami zakonnymi braci i sióstr oraz całą liczną społecznością Ludu Bożego Przemyśla i diecezji dziękować Dobremu Pasterzowi za apostolskie dzieło życia naszego błogosławionego.
3. Wśród wszystkich obecnych szczególne słowo pragnę skierować do was, służebnice Najświętszego Serca Pana Jezusa - drogie siostry sercanki.
Jesteście jak gdyby żywym świadectwem i trwałym testamentem, zapisem duchowym waszego błogosławionego założyciela. Jest to zapis dla Kościoła w Polsce - w Korczynie, Przemyślu, Krakowie i na tylu innych miejscach, ale także poza Polską: w Rzymie, w Europie, w Ameryce Północnej i Łacińskiej, ostatni w Afryce.
Zapis szczególny - bo też szczególnym darem Serca Odkupiciela jest charyzmat powołania zakonnego, życia konsekrowanego, które pozostaje wśród Kościoła i świata żywym świadectwem tej miłości, która nigdy nie umiera. Założyciel skierował was od początku do apostolskiej posługi, zwłaszcza wśród młodzieży żeńskiej. Nosicie więc w swoim charyzmacie zakonnym jakby na zawsze wpisaną wielką sprawę godności i powołania kobiety, jak temu dałem wyraz w liście apostolskim Mulieris dignitatem w ramach Roku Maryjnego 1987 - 1988. Błogosławiony Józef Sebastian odczytywał znaczenie tej sprawy w Sercu Jezusa na miarę swoich czasów. Trzeba, abyście umiały odnajdywać to samo znaczenie na miarę nowych czasów, nowych możliwości, ale także i nowych trudności, nowych wyzwań kończącego się tysiąclecia.
Wasze zgromadzenie, powiedziałbym, bierze początek niejako z Maryi, a swą pełnię znajduje w Sercu Jezusa. Zrodziło się przecież z Bractwa Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski. Wasz błogosławiony założyciel był wielkim czcicielem Bogarodzicy, co uwidocznił w swym biskupim herbie i zawołaniu Ave Maria.
Trzeba więc ciągle wracać myślą i sercem do tych początków, aby stamtąd czerpać siłę duchową. Trzeba u tych źródeł odświeżać tajemnice waszej duchowości i tożsamości sercańskiej.
Duchowość błogosławionego Józefa Sebastiana była zrośnięta z nabożeństwem do Matki Bożej. Często z "Nią się naradzał, jak dalej życie urządzać", a różaniec uważał za ciągle aktualną modlitwę człowieka. "Postęp nie zastąpi człowiekowi Boga, (...) nie da pokoju wzburzonemu sercu. Zawsze człowiek będzie szukał Boga, tęsknił za nadzieją, (...) wyciągał ręce do krzyża, (...) będzie chwytał za różaniec. Moc różańca jest wielka. Maryja przyniosła Kościołowi różaniec, jakby gałązkę pokoju" (Modlitwa bł. Józefa Sebastiana Pelczara do Najświętszej Maryi Panny).
W nabożeństwie do Maryi widział źródło odnowy serca każdego człowieka, źródło duchowej siły, jedności, solidarności, a co za tym idzie, odnowy moralnej całego narodu polskiego.
Niech ten maryjny rys przeplata się w waszym życiu duchowym z umiłowaniem Bożego Serca. Głoście chwałę Bożego Serca słowem życia, poprzez służebną postawę względem wszystkich potrzebujących pomocy duchowej, moralnej, czy materialnej.
Uczcie się od Bożego Serca ogarniać waszym sercem każdego człowieka.
Niech błogosławiony założyciel wyprasza wam łaskę twórczej wierności charyzmatowi waszego zgromadzenia, niech pomaga wam w naśladowaniu pierwszej Służebnicy Chrystusowego Serca, niech powołuje do waszej wspólnoty młodzież gotową służyć tej samej zbawczej sprawie.
4. Z wielką miłością ogarniam sercem i spojrzeniem Przemyśl, prastary gród nad Sanem. Poprzez stulecia dziejów, które tutaj się zapisały, polecam Bożej Opatrzności miasto, ziemię, diecezję, biskupów i Lud Boży obu obrządków, lud, spośród którego "został wzięty" kapłan i biskup, aby jako błogosławiony nadal mógł "wzrastać wśród ludu swego".
Niech tu, w tej diecezji, kształtuje się wzór współżycia i jedności w pluralizmie. Niech tu rośnie chrześcijańska cywilizacja miłości. Niech miłość, życzliwość i wzajemne zrozumienie okażą się silniejsze od wszelkich sztucznych podziałów i przeciwności. Te trudne sprawy składamy Bogu za wstawiennictwem błogosławionego Józefa Sebastiana, syna i pasterza tego Kościoła, tej przemyskiej diecezji.
Drodzy bracia i siostry, na zakończenie tego spotkania przy relikwiach błogosławionego biskupa Sebastiana, którego świątobliwa misja pasterska była tak bardzo związana z tym miastem, katedrą, diecezją, pragnę polecić jego wstawiennictwu wszystkie problemy Kościoła przemyskiego. Błogosławiony Sebastian kochał nade wszystko Chrystusa i Jego Kościół, był człowiekiem jednania, siewcą braterskiej jedności, jego następca na tej stolicy, biskup Ignacy z ogromnym poświęceniem prowadzi dalej dzieło swego błogosławionego poprzednika, zabiegając w sposób szczególny o nowe kościoły, odrodzenie religijno-moralne całej diecezji. Życząc wam wszystkim odważnego i wytrwałego zwyciężania zła dobrem, podnoszę waszego pasterza, biskupa Ignacego Tokarczuka, do godności arcybiskupiej.
Słowo wygłoszone w czasie nawiedzenia kościoła sióstr sercanek
Jan Paweł II
Kraków, 14 sierpnia 1991 r.
Drogie siostry sercanki, nie będzie przemówienia, będzie tylko błogosławieństwo. Wielkim błogosławieństwem jest dla was ten rok, w którym doczekałyście się na ołtarzach waszego założyciela.
Jest błogosławieństwem nie tylko dla was, ale i dla Kościoła w Polsce. Chcę wam podziękować za wszystko, czego od was doznał Kościół krakowski i w innych diecezjach, zwłaszcza przemyskiej, która jest waszą diecezją rodzinną. Bardzo pragnę podziękować za to, czego od was doznawali i doznają metropolici krakowscy, a od chwili kiedy metropolita krakowski poszedł do Rzymu, także i biskup rzymski, ze swoim otoczeniem, nie wyłączając księdza Stanisława. Cieszę się, że macie powołania, widzę to po kolorze skóry, po twarzach. Życzę wam, abyście miały powołania, tutaj w Polsce i wszędzie na świecie; żebyście dobrze służyły tej sprawie, którą wam postawił jako zadanie apostolskie wasz założyciel, błogosławiony, to znaczy sprawie młodej kobiety, sprawie dziewczyny zagubionej. Dziś jest to sprawa szczególnie ważna, powiedziałbym - szczególnie trudna, o wiele trudniejsza niż w czasach, w których on wam ją stawiał. Musicie ją sobie postawić na nowo, postawić w kontekście dzisiejszej rzeczywistości. Szukać do tego dróg, światła, pomocy w Sercu Bożym, w tym źródle, w którym stawiał tę sprawę wasz założyciel; szukać pomocy w Matce Najświętszej, w Jej Sercu Niepokalanym, i w waszym założycielu. Mówcie mu tak: Dałeś nam zadanie tyle lat temu, prawie już wiek, pomóż nam to zadanie podjąć dzisiaj. Niech to będzie owoc twojej beatyfikacji, która pomoże to zadanie ważne, wielkie i trudne podjąć dzisiaj: na miarę naszych czasów, na miarę naszych potrzeb. Życzę wam tej szczególnej ewangelicznej twórczości, która jest znamieniem wszystkich, którzy są w Duchu Świętym odnowieni. Bo to od Ducha Świętego przychodzą te dary, od Ducha Świętego przychodzą charyzmaty. Charyzmat sercański, wasz charyzmat - powiedziałbym - musi wam być dany na nowo. Proszę waszego założyciela, bł. Józefa Sebastiana, żeby wam wyprosił ten charyzmat, który wam dał, który wam jako biskup Kościoła przedstawił i zadał; żeby wam dał i zadał na nowo, żeby wam pokazał, co ten charyzmat ma znaczyć na nasze czasy, przy końcu drugiego tysiąclecia i na początku trzeciego. Miało być błogosławieństwo - a była mowa.